Translate

sobota, 2 lutego 2013

Opowiadanie II cz. XII

    Wstałam cała rozdygotana. Alberta nie było w domu. Czułam że jestem na głodzie ale to nie było nic strasznego. Weszłam do łazienki , rozebrałam się do bielizny i spojrzałam na swoje odbicie w lustrze. Moje długie blond włosy opadały bezwładnie na opuszczone ramiona , skóra pokrywała lekko żebra , nogi były bardzo chude. Twarz pokryta lekkim makijażem , opuchnięte oczy od płaczu.Na rękach blizny po cięciu się i  strzykawki.  Okropna. Patrzyłam na swoje odbicie bez przekonania. Łzy napływały mi do oczu i powoli spływały po policzkach. Co ja ze sobą zrobiłam ? Nagle do łazienki wszedł Albert. Popatrzył przez chwilę na moje odbicie a potem powiedział :
- piękna jesteś.
    Podszedł do mnie i od tyłu przytulił. Wskazał na nasze odbicie.
- widzisz to ? - powiedział
- widzę. - mówiłam płacząc. Lekko ręką wytarł mi łzy.
- to patrz. Kocham ten widok i kocham Ciebie. Nienawidzę jak widzę cię smutną lub naćpaną ale i tak cie kocham. Chcę abyś była tutaj. Kocham cię całą. Kocham twoje blizny na rękach i nogach. Twój brzuch rozumiesz ? Jesteś piękna ! - mówił ,a ja płakałam jeszcze mocniej nie mogłam wytrzymać. Wiedziałam że mnie kocha ja też go kochałam. Czułam go przy sobie. Czułam jego ciepło , jego zapach. - Kocham Cię. Po prostu.
- ja cię też. - mówiłam zapłakana. Albert wychylił się i mnie pocałował. Zabrał parę kosmyków z mojej chudej twarzy i jeszcze raz pocałował. Nie rozumiałam go jak on mógł kochać taką debilkę ? Ale ja go też kochałam.
     Staliśmy tak jeszcze trochę. Patrzyłam na niego a on na mnie. W końcu przestałam płakać. Pocałował mnie raz jeszcze i wyszedł. Poszedł chyba do kuchni. Nie wiem. Ja weszłam do wanny , wzięłam żyletkę i zaczęłam się ciąć. Nie wiem dlaczego. Nie mogłam wytrzymać tego bólu w środku. Umyłam się potem ale krew i tak lała się z przedramienia. Wyszłam z wanny i nałożyłam jakieś krótkie spodenki i jakąś bluzeczkę z krótkim rękawem. Wyszłam z łazienki i poszłam do kuchni. Alberta nie było. Wyszedł. Znowu. Zadzwoniła Paula. Po raz pierwszy od paru miesięcy odebrałam.
- Ania ? - mówiła. - co się dzieje , czemu nie odbierasz ?
- no bo.. nie wiem jak z tobą rozmawiać. - powiedziałam zapłakana.
- to nic. Ja z tobą porozmawiam. Gdzie jesteś ? - w tej chwili do mieszkania wszedł Albert.
- Ania ! Gdzie jesteś ? Mam coś dla ciebie !
- kto to ? - zapytała Paula.
- nikt. Spotkamy się o 17 w parku ?
- jasne.
     Rozłączyłam się i poszłam do Alberta. Stał w kuchni. Z czymś w ręce.
- co to jest ? - zapytałam.
- coś na poprawę humoru. Nie mogę żyć jak widzę że jesteś taka smutna. - wręczył mi jakąś tabletkę. Od razu rozpoznałam. Nalałam wody do szklanki i szybko połknęłam.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Mam nadzieję że wam się podoba ^^. Proszę o swoją opinię i jak najwięcej komentarzy : *