Translate

czwartek, 31 stycznia 2013

Opowiadanie II cz. X


Spaliśmy razem tak jak zawsze , w jednym łóżku. Tylko teraz tak jakoś bliżej. Trzymał mnie w tali. Czułam go. Tęskniłam za Damianem ale już co raz mniej. Zrozumiałam jaki był. Nie kochał mnie. Trzymał mnie tylko po to żeby ktoś przy nim był jak będzie umierał. Jestem pewna. Nadal mam tą kartkę w kieszeni spodni. Tęsknie za nim ale kocham Alberta. Jest już lipiec , początek lipca. Przyjechałam do Warszawy w marcu. Nie chodziłam do szkoły bo ciotka mówiła że to nie potrzebne. Egzaminy zdałam w Jeleniewie. Wyniki miałam świetne. Mogłam wybrać się do każdego liceum. Ale pójdę do tego w którym jest Albert. On będzie w tej samej klasie co ja ponieważ poszłam wcześniej do szkoły. Będziemy razem.
Albert wstał. Poczułam to. Dotkną ręką mojego policzka , delikatnie. Popatrzył się w moje oczy. Uśmiechnęłam się do niego , zrobił to samo.
- dzień dobry Aniu. - powiedział i czule mnie pocałował.
- cześć Albert. - powiedziałam i odwzajemniłam pocałunek.
- co dziś jemy ?
- nie wiem. - odrzekłam - może tym razem ja coś zrobię ?
- ale.. nie , nie dzisiaj. - powiedział z troską - zrobisz coś od czego możesz zacząć wymiotować , nie możesz  Ja coś zrobię a ty zaczniesz robić tak za 2 miesiące okey ?
- okey. - powiedziałam. Chciałam w końcu coś ugotować. Lubiłam to. Mama mnie uczyła.
         Poszliśmy do kuchni, Albert gotował ,a ja siedziałam na swoim stołku i uśmiechałam się do niego.
- ej mogę cię o coś zapytać ? - zapytałam.
- jasne.
- gdzie są twoi rodzice ? - Albertowi zżędła mina.
- amm. nie wiem. Chyba w Anglii przynajmniej tak mi mówili kiedy wyjechali. - mówił. - wyjechali 3 lata temu. Dzwonią do mnie codziennie ale nie chcę z nimi rozmawiać. Boję się że karzą mi do nich przyjechać ale ja nie chcę. Chcę być tutaj , z tobą.
- ty chociaż wiesz że twoi rodzice żyją a ja nie. - rozpłakałam się a Albert podszedł do mnie i mnie pocałował a potem przytulił.
- nie przejmuj się.
       W tym momencie zadzwonił mój telefon. Wstałam i odebrałam go.
- Anka ?! - usłyszałam głos rozzłoszczonej ciotki.
- mhm.
- zabieraj swoje rzeczy albo zostajesz u mnie ! - Albert podszedł do mnie zabrał mi telefon i rozmawiał z moją ciotką.
- Anka zostaje u mnie !
- nie nie mam pracy. Mam 17 lat !
- zostaje.
- chyba.
- zaraz.
       Albert popatrzył na mnie ze smetną miną ale potem się uśmiechną , podszedł do mnie i pocałował.
- chcesz u mnie zamieszkać ?
- tak ! - powiedziałam i wyszliśmy z mieszkania , poszliśmy do ciotki aby zabrać moje rzeczy.


środa, 30 stycznia 2013

Opowiadanie II cz. IX

  Czułam się już dużo lepiej. Minął już tydzień , więc jestem już na dobrej drodze. Albert jest ze mnie bardzo dumny. Jesteśmy bardzo blisko chociaż nie jesteśmy parą.
- Aniu ! - usłyszałam jego głos dochodzący z kuchni.
- tak ? - odrzekłam.
- chcesz coś jeść ? - zapytał - możesz już jeść normalnie , nie powinnaś już wymiotować.
- ychym. Zjadłabym coś. - powiedziałam
- okey kochana.
      Wstałam z łóżka na którym spaliśmy już razem. Poszłam do kuchni i usiadłam na stołku. Uśmiechałam się lekko do Alberta , a on do mnie. Nagle zadzwonił mój telefon. Kiwną do mnie głową pokazując żebym odebrała. Tak zrobiłam.
- Anka ?! - usłyszałam Martę
- ychym.
- gdzie ty jesteś ?! Martwimy się o ciebie.
- nie potrzebnie.
- gdzie jesteś ? - w tym momencie spojrzałam się na Alberta uśmiechną się do mnie i powiedział półgłosem "nie" wiedziałam że nie mogę powiedzieć że mieszkam u niego.
- jestem bezpieczna. Dobrze mi tu gdzie jestem. Powiedz dla ciotki że wrócę tylko jeszcze nie wiem kiedy. - odpowiedziałam jej stanowczo.
- masz dopiero 15 lat !
- 16. Dzisiaj mam urodziny.
- to niczego nie zmienia !
- nie wrócę w najbliższym czasie. - Albert ponownie się do mnie uśmiechną i powiedział "na zawsze" Uśmiechnęłam się do niego i kiwnęłam głową na tak.
- musisz.
         Rozłączyłam się i poszłam do kuchni.
- kto to ? - zapytał Albert - znowu ta Marta ?
- ychym. Chce żebym wróciła do mieszkania.
- kim ona dla ciebie jest ?
- siostrą.
- mówiłaś że nie masz rodzeństwa.
- bo nie mam. Jest moją siostrą cioteczną mówiłam ci że mieszkam u ciotki ona mieszka razem ze mną.
- aha no tak , mówiłaś. - powiedział to wycierając ręce w ręczniczek. Podszedł do mnie nachylił się i.. pocałował. Nie tak jak zawsze , w policzek. W usta tak jak Damian tylko lepiej. - Kocham Cię.
 Nagle moje całe życie mi się przypomniało. Cała moja życiowa męka. Śmierć mojego ukochanego dziadka , śmierć rodziców , śmierć mojej duszy i śmierć Damiana. On. Ten chłopak który mi pomógł. Który mnie kocha. Ja go też. Pokochałam. Kochałam go już wtedy jak pozwoliłam mu ze mną spać. Kocham go.
- ja cię też.



   

Opowiadanie II cz. VIII

  Obudziłam się około południa. Już na głodzie. Poczułam to od razu. Zimne poty oblały mi ciało. Zrobiło mi się niedobrze. Wstałam z łóżka i pobiegłam do łazienki.
- Ania ? - krzyknął zaniepokojony - wstałaś ?
- ychym. - powiedziałam smętnie wychodząc z łazienki.
- dalej chcesz ?
- ychym. - mówiłam.
- to dobrze. I tak będzie cięgle nie masz odwrotu. Rozumiesz ?
- ychym.
     Kazał mi położyć się na łóżku , tak zrobiłam. Usiadł jeszcze koło mnie. Pytał. O wszystko. O rodziców , o narkotyki , o przyjaciół. Odpowiadałam. Potem powiedział mi o sobie. Tylko nic o narkotykach. Gdy zapytałam szybko zmienił temat. Nie wiedziałam o co chodzi ale to nie moja sprawa. Kiedyś mi powie. Chociaż on wie o mnie już wszystko to dlaczego ja miałabym nie wiedzieć ?
- ej no to co ?
- ale z czym ? - powiedział zakrywając mnie kołdrą. - ja miałem kiedyś z tym do czynienia.
- co ?!
- no tak. Brałem trochę.
- ile ?
- dwa lata.
- kiedy przestałeś ?
- rok temu. - powiedział , wstał i poszedł do kuchni. Przyniósł mi parę kanapek. - i dlatego chcę żebyś ty przestała.
- aha. - burknełam jedząc kanapkę. - ale ile ty masz lat ?
- 17. - mówił - ale ty musisz przestać wcześniej.
- wiem. Chcę.
          Chciałam tylko jak to zrobić ? Przecież nie mamy niczego. Żadnych słabszych narkotyków. Takich nie uzależniających. Ja nie dam rady. Znam swój organizm. Przecież ja nie dam rady. Co raz gorzej się czułam. Nie jadłam już. Leżałam na tym łóżku obok mnie siedział Albert. Nic nie mówiłam. Nie mogłam. Przeszywały mnie dreszcze. Trzęsłam się. Nagle zdałam sobie sprawę że naprawdę nie dam rady. Że jak najszybciej muszę coś wziąć. Ale nie mogę. Muszę to wytrzymać. Przypomniał mi się Damian. Poleciało mi parę łez. Albert nadal siedział przy mnie zamyślony. Chwycił mnie za rękę, trzymał , nawet na mnie nie patrzył. Nagle zadzwonił telefon. Mój. Chciałam wstać ale Albert zrobił to pierwszy. Odebrał go nawet nie pytając. Dla mnie lepiej. Nie chcę z nikim teraz rozmawiać.
- tak. - mówił.
- jest ze mną.
- nie wiem.
      I się rozłączył.
- kto to był ? - zapytałam.
- nie wiem. Jakaś Marta.
- co chciała ?
- pytała gdzie jesteś.
- tyle ?
     Rozmawiałam z nim jeszcze przez chwilę. Potem znowu zrobiło mi się nie dobrze. Pobiegłam do łazienki. I działo się tak ciągle. Wkącu nie miałam czym wymiotować. Albert nie mógł już na mnie patrzeć. Wyszedł i wrócił z jakimś narkotykiem. Mówił że nie uzależniający - "lekki". Wzięłam i poczułam się lepiej. Przytuliłam Alberta i bardzo mu podziękowałam. Trzymał mnie i pocałował. Ale tak jak zawsze - w policzek. Powiedział żebyśmy poszli się przejść jak już mi lepiej. Zgodziłam się.
Poszliśmy długa uliczką nad jakieś jezioro . Szliśmy , rozmawialiśmy , śmialiśmy się. Znałam go już ponad 3 tygodnie. Cieszyłam się że jest. Zawsze jest. Nie pamiętam takiej chwili kiedy go nie było. Usiedliśmy na ławce , i oglądaliśmy lampki które ludzie puszczali na jeziorze.
- dlaczego mi pomagasz ? - zapytałam gdy leżał na moich nogach.
- bo.. jesteś inna. - mówił patrząc mi w oczy. - zależy mi na tobie.



wtorek, 29 stycznia 2013

Opowiadanie II cz. VII

   Stałam w jego objęciach jeszcze parę minut , czułam się w nich bezpiecznie , ciepło. Nagle zaczęłam się trząść , robiło mi się zimno i gorąco. Zaczął się głód. Wyrwałam się od jego rąk. Usiadłam na podłodze , przy jego nogach on przy mnie ukląkł.
- co jest ? - powiedział z troską.
- a jak myślisz ? Jest 21. - w tej chwili wyjęłam strzykawkę z igłą w środku
- ta sama ?! Dostaniesz zakażenia !
- a masz inną ?
- no.. nie.
- widzisz.
       Wsypałam here. Wkułam się i dalej było jak zawsze. Nagły skok adrenaliny. Potem już nic. Znowu się popłakałam. Nie wiedziałam co teraz ze mną będzie. Myślę o jak najszybszym leczeniu ale co ?, że wejdę do MONAR-u i po prostu mnie przyjmą ? Wiem że nie.
- ej to spisz tu dzisiaj ? - powiedział po dłuższej przerwie patrzenia.
- jeśli mogę. - odrzekłam
- jasne że możesz. Tylko... ja mam tylko jedno łóżko.
Zaśmiałam się.
- to wygląda na to że będziemy spali razem - też się zaśmiał i powiedział że on będzie spał na podłodze a mnie puści na łóżko , długo się z nim sprzeczałam że to ja powinnam spać na podłodze ,lecz nie ustępował. Wyszło na to że to ja śpię na łóżku.
      Wskoczyłam mu na barana i powiózł mnie do sypialni. Dawno się tak dobrze nie bawiłam. Polubiłam go. Był bardzo ciekawy. Heh. Wyglądał na 17-18 lat. Ja mam 15.
- to co , co robimy ? Nie będziemy chyba całą noc leżeć , co ? - powiedział leżąc obok mnie na łóżku , patrzył się na mnie swoimi zielonymi oczyma. Był bardzo przystojny , aż za bardzo.
- heh. nie wiem. Możemy iść wszędzie , gdzie chcesz.
- no dobra. - powiedział i zamyślił się przez chwilę. - choć na spacer , ze mną. Wiem co sobie teraz pomyślisz, że chcę cię uwieść.
- tak to myślę - powiedziałam ze śmiechem.
- bo to chcę zrobić , Aniu. - odrzekł i zaczął mnie gilgotać. Nie wierzyłam , pierwszy raz od paru miesięcy coś takiego mi się przydarzyło. Zapomniałam o wszystkim.
      Poszliśmy na ten spacer. Było już ciemno. Rozmawialiśmy , śmialiśmy się. W końcu zapytał o mój narkotyzm. Czy to długo , czy chcę przestać. Powiedziałam mu wszystko.
- to czyli możemy zacząć ?
- chciałabym , ale dasz radę ? - chciał mi pomóc , wyleczyć mnie.
- jasne że dam , tylko musisz chcieć.
- chce.- pocałował mnie wtedy w policzek i kolejny raz mocno przytulił.
         Poszliśmy do jego mieszkania.Umyłam się i przebrałam się w koszulę którą mi dał. Była jego , o wiele za duża ale cóż. Wskoczyłam na łóżko na którym leżał Albert.
- słuchaj. Ty musisz tego chcieć. Ja ci niczego nie mogę narzucać. To ty musisz chcieć.
- chcę.
- to słuchaj. Jutro rano wstaniesz na głodzie. Wiesz to ?
- wiem.
- nie możesz brać.
- co ?!
- nie możesz. Będziesz na głodzie przez ponad tydzień. Nie będzie fajnie , będziesz czuła się okropnie. Ale zrozum to dla twojego dobra.
- rozumiem. Boję się.
- nie bój się. - ponownie pocałował mnie w policzek - będę z tobą.
       Bardzo się bałam. Wiem jak to jest być na tym głodzie. Jest ci nie dobrze , masz dreszcze. Wszystko to razem... jest okropnie. Ale ja chcę to skończyć. Nie chcę być taka jak Damian. Nie chcę umrzeć. Dał mi jeszcze papierosa. Powiedział że tak dla zachęty. Zapaliłam , on też. Puszczaliśmy oczka. Świetna zabawa. W końcu on zszedł na podłogę i powiedział żebym już spała. Zasnęłam.

       

sobota, 26 stycznia 2013

Opowiadanie II cz. VI

- nie widziałeś nigdy narkomanki ?! - powiedziałam ze łzami w oczach. 
- widziałem. Mnóstwo narkomanów łazi po tych ulicach ale nigdy tak ładne dziewczyny. 
- nic nie mów okey ?. 
- dlaczego? Gdzie ty spisz znaczy gdzie nocujesz. 
- różnie. Raz pójdę do ciotki , tam mieszkam. Raz do Damiana a jeszcze czasami do Lilki. Pałętam się. 
- Damian to ? 
- mój chłopak. Wciągnął mnie w nałóg. 
        Powiedziałam to i zadzwoniła do mnie Lilka. Chyba nie pod wpływem bo mówiła w miarę normalnie. Pożegnałam się z tym chłopakiem. Nie wiem nawet jak miał na imię. Trudno. 
Szłam po ulicy nie zdawałam sobie sprawy z niczego. Doszłam wkącu do mieszkania Lilki. Siedziała zapłakana na podłodze. Zapytałam co jest. Nic nie mówiła podała mi tylko kartkę. 
"Anka. Nie mam ochoty dalej tak żyć. Nie daję rady. Nawet z tobą. 
Mieszkanie jest twoje. Masz klucze. Mnie już tam niema i nigdy nie będzie. 
Nigdy więcej mnie nie ujrzysz. Jedynie na cmentarzu. 
Pamiętaj że Cie kochałem. 
                                                                      Damian. "

Nie chciałam przyjąć tego do wiadomości. Nie myślałam o tym. Wyszłam z mieszkania z tą kartką w ręce. Poszłam do mieszkania tego chłopaka. Nie wiedziałam po co. Płakałam. Zapukałam do jego drzwi. Powiedziałam że nie mam gdzie przenocować zaprosił mnie do siebie i przytulił. Tak mocno. Nie tak jak Damian. Lepiej. Nie wiedziałam po co to robił ale polubiłam go. Poczułam że mogę mu powiedzieć wszystko. Podałam mu kartkę. Przeczytał. Uśmiechnął się do mnie smutno i nic nie mówił. Był jedynym człowiekiem do którego teraz mogłabym się przytulić. Wiem poznałam go dzisiaj rano ale coś mi mówiło że znam go od wieków. Nie myślałam o tym jak będę żyć , co ze mną będzie. Przecież wiedziałam co będzie. Umrę. 
- a tak w ogóle to mam na imię Albert. - powiedział 
  


piątek, 25 stycznia 2013

Opowiadanie II cz. V.

  Wstałam. Umyłam się i poczułam głód. Nie chciałam brać. Nic nie chciałam. Chciałam umrzeć. Nałożyłam krótkie spodenki , sweter , jakieś szpilki , rozpuściłam włosy i wyszłam. Było rano. Matra spała. Zeszłam po schodach , strasznie się trzęsłam. Pot oblewał mnie po całym ciele. Teraz wiem. Jestem narkomanką.
Szłam po ulicy rozdygotana. Nagle upadłam , nie mogłam wstać. Leżałam tak na środku. Nie wiedziałam co się ze mną dzieje. Podszedł do mnie jakiś chłopak. Przystojny. Ciemne włosy , ciemna karnacja , zielone oczy.
- co się dzieje ? - powiedział i pomógł mi wstać , posadził mnie na ławce
- nic. - nagle oblała mnie kolejna faja potu wiedziałam że muszę jak najszybciej wchłonąć kolejną działkę
- jak nic jak widzę.
- mówię że nic. Muszę się dostać.. - nagle przypomniałam sobie że mam jeden woreczek z herą w spodenkach, kupiłam wczoraj. - muszę dostać strzykawkę i igłę !
- po co ci ?
- nie ważne.
- jesteś narkomanką , prawda ?
- nie.
- jesteś i to na głodzie.
- nie.
- jesteś ! Ale mogę ci pomóc.
- jak ?
- chodź.
     Zaprowadził mnie pod aptekę. Kazał zaczekać , wszedł sam. Kupił mi strzykawkę i igłę.
- proszę. Ale idę z tobą.
- dziękuję ! - powiedziałam i z napływem emocji wskoczyłam na niego i przytuliłam.
- ale gdzie masz zamiar iść ?
- Ja nie wiem gdzie to w siebie właduję.
- choć do mnie.
      Poszłam , wiem że to głupie nie znałam nawet imienia tego chłopaka. Ale cóż. Musiałam. Poszliśmy po ulicy do bloku. Potem po schodach i tak znaleźliśmy się w mieszkaniu. Było to normalne mieszkanie. Nie bogate. Nie takie jak apartamentowiec ciotki. Zwykłe mieszkanie. Powiedział że mogę wkłuć się teraz , że nikogo nie ma w domu , mieszka sam. Usiadłam po prostu na podłodze. Wyjęłam strzykawkę i igłę. Zapakowałam here. I wbiłam sobie igłę w żyłę. On patrzył się na mnie bezradnie i nic nie mówił. Tylko patrzył tymi swoimi oczyma.
- i jak ? - powiedział
- już dobrze - spojrzał się wtedy w moje oczy.
- pierdolę jakie źrenice ! - krzykną

czwartek, 24 stycznia 2013

Opowiadanie II cz. IV

   Czasami przychodzi mi do głowy żeby nie iść już do Damiana. Żeby go zostawić i mieć to wszystko gdzieś. Znowu być taka jak wcześniej tylko palić i na imprezach pić. Tyle. Żadnej heroiny ani innych narkotyków. Żebym nie chodziła zaćpana całymi dniami. Nie myśleć  tym skąd Damian weźmie kase na kolejne działki. Wiem ze i ja powinnam brać kasę. Biorę. A raczej kradne. Podbieram od ciotki. Nie zauważa. Oddaję to potem dla Damiana. Kupuje nam po działce.
- Anka ! - krzyknęła Paula zza ogrodzenia
- hymm.. - siedziałam jak zwykle zaćpana z Lilką (moja koleżanka , też ćpała tyle że ona była uzależniona )
- co ci jest ? Nie odbierasz telefonów.
- mhym... Nie rozumiem cie. - wstałam i poszłam do Damiana nie chciałam z nią rozmawiać. Wiedziałam co będzie. Ta dziewczyna była grzeczna , na swój sposób. Nie ćpała. T już grzeczność.
- Damian ! Gdzie jesteś. - powiedziałam wchodząc do jego mieszkania.
- tutaj mała.
- cześć. Ćpunie. - powiedziałam to i pocałowałam go.
- no i kto to mówi ? Sama jesteś ćpunką !
- nie jestem. Nie jestem uzależniona od hery.
- jasne. A ja umiem kurwa latać ! No pomyśl. Bierzesz od 3-4 tygodni. Codziennie po dwa razy.
- no i ?
- bierzesz i nie umiesz się opamiętać.
- ty bierzesz od 3 lat. I żyjesz !
- chciałem się zabić zanim poznałem ciebie. To mnie wykańcza. Codzienność. Codziennie jest tak samo. Codziennie wstaję na głodzie , szybko biorę strzykawkę i wbijam sobie i tobie. Potem trochę cię całuję i mam chęć do życia ale nadal to samo ! Nie daję rady. Ty też nie. Już nie mamy kasy od ciotki więcej nie ukradniesz. Co zrobisz ? Będziesz prostytutką ? Jedyne wyjście.
- co ?! Nie będę prostytutką !
       Wyszłam po tych słowach. Nie wytrzymałam. Prawda mnie zabolała. Teraz uświadomiłam sobie że jestem uzależniona. Że nie mam już kasy. Że muszę jak najszybciej to skończyć. Ale jak ? Kocham Damiana. Kocham. Pierwszy raz kocham tak mocno.
       Poszłam do domu. Wiedziałam że ciotki nie będzie. Będzie Marta.
- gdzie ty byłaś ?!
- a gdzie mogłam być ?
- jesteś najebana !
- no jestem i co z tego ?
- Zawsze jesteś.
- spostrzegawcza.
- uzależniłaś się ?
- nie wiem.
- to zobacz. Dzisiaj w nocy nie ma mamy. Zaproś Damiana.
- okey.

       

wtorek, 22 stycznia 2013

Opowiadanie II cz. III

    Szłam po pijaku z Damianem za rękę. Chwiałam się jak nigdy. Pierwszy raz się tak napiłam. Wiem wzięłam też here. Nie jestem z siebie dumna ale cóż stało się. Damian się nie napił , wziął tylko to gówno. Czułam się po tym bardzo wesoła , rozpierała mnie energia , nie poznawałam Pauli ! Nie powinnam tego brać. Nie jest ze mną dobrze. Wymiotuję ogólne jest źle. Nie poszłam do ciotki, zanocowałam u Damiana.
Wstałam jakoś wcześnie bo Damian jeszcze spał. Nałożyłam szpilki i wyszłam po cichutku. Damian gdy otworzyłam drzwi obudził się.
- Anka ! - powiedział - gdzie idziesz ?
- do domu , myślałam że to tylko nocka.
- nie jeżeli chcesz to zostań.
      Zostałam. Zrobił mi jakieś śniadanie. Potem długo rozmawialiśmy, pocałował mnie parę razy. Potem zrobił się dziwny. Poszedł do sypiali , wyjął coś z łóżka. Jakąś paczuszkę. Wziął też strzykawkę. Wiedziałam co się szykuje. Spytam czy też chce powiedziałam że tak. Władował sobie potem mi. Nie wiem po co to zrobiłam. Po prostu chciałam ,wiedziałam że jak będę tak robić to się wkącu uzależnię i nie będzie mi to obojętne. Damian miał całe czarne oczy. Poseżone źrenice. Nie było już pięknych błękitnych oczu tylko wielkie czarne plamy. Przejrzałam się w lustrze. Też takie miałam. Położyłam się obok Damiana.
- po co ty mi to dajesz ?
- nie wiem. Wiem tylko ze nie powinienem.
- ale ja chcę.
- chcesz być taka jak ja ? Mi się kończy kasa ja nie wiem jak ja będę sobie radził.
- dasz radę. Pomoge ci.
- sama się gówniaro uzależnisz !
- kurwa przestań mnie tak nazywać !
- przepraszam.- powiedział i pocałował mnie. - ale taka jest prawda jeżeli będziesz tak brała uzależnisz sie. Ja cie nie zatrzymuję, strasznie cie lubie i chcę żebyś była przy mnie.
- a nie mogę nie brać i być przy tobie ?
- nie będziesz chciała. Znajdziesz sobie innego , nie naćpanego.
- są tacy ? Ładni , bosko całujący i nie naćpani ? - powiedziałam smiejąc się.
- nie wiem. - powiedział to i zaczął mnie całować. Wiedziałam czego chciał. Ja nie wiedziałam czy chciałam czy nie. Nagle zadzwonił mój telefon wstałam i odebrałam go.
- mała już do domu matki jeszcze nie ma - powiedziała zdenerwowana Marta - masz szczęście.
- już idę !
       Nałożyłam szpilki , ogarnęłam włosy , pocałowałam Damiana i powiedziałam że zakochałam się w nim , bo taka była prawda. Kochałam go za to jaki był , nie był skompy - przecież dzielił się ze mną heroiną w ogóle był taki jakiś inny od wszystkich. Odpowiedział mi to samo , zauwarzyłam łzę w jego oku, dlaczego ? Pocałowałam go raz jeszcze i wyszłam. Szłam dość szybko. Było mi nie dobrze. Szłam gorzej niż wtedy gdy byłam pijana. Wkącu doszłam do domu
- no nareszcie jesteś. - wykrzyczała Marta z kuchni. Podeszła do mnie , zajżała w oczy - kurwa ! Ty jesteś zaćpana !
- mhymm..
- jak ty możesz ! Mamy cię pod dachem a ty ćpasz !
- ale ja tylko raz..
- wczoraj też byłaś zaćpana !
        Mówiła mi jeszcze o tym sporo , potem wróciła ciotka i kazała mi pójść do pokoju żeby nie widziała.

sobota, 19 stycznia 2013

Opowiadanie II część II.

- no cześć , cześć. Jestem Anka. a ty ? - odrzekłam patrząc w piękne błękitne oczy chłopka. W ogóle był bardzo przystojny , wysoki , dobrze zbudowany , ciemniejsza karnacja , blond włosy i grzywka na bok. Boski.
- nazywam się Damian. Śliczna jesteś wiesz ? - powiedział z szyderskim uśmiechem i iskrą w oku.
- teraz już wiem. - odpowiedziałam i uśmiechnęłam się do niego.
- jesteś dzisiaj wieczorem wolna ?
- tak. Raczej tak.
- to wpadaj na imprezę , do baru "Mende"
- ok. Wpadnę.
- to się ciesze. Jak chcesz weź kumpelę.
      Cieszyłam się pierwszym wyjściem , poznałam zajebiście przystojnego chłopaka. Od razu zadzwoniłam do Pauli , chciałam żeby ze mną poszła(mieszkała w Warszawie). Natychmiast się zgodziła kochała szaleć a jeszcze bardziej ze mną - byłyśmy najlepszymi przyjaciółkami. Pierwsza dobra rzecz która mnie spotkała po śmierci rodziców. Mam nadzieję że szybo zapomnę o ich śmierci. Weszłam do domu.
- siemka Aniu ! - krzyneła ciotka
- hej ciociu
- jest Marta - po tych słowach jak strzała Marta wbiegła do kuchni
- cześć Anka ! - wykrzyknęła radośnie i mnie przytuliła , była ode mnie 2 lata starsza miała 17 lat. Była bardzo fajna , rozumiała mnie , mogłam pogadać z nią o wszystkim , dosłownie wszystkim. Tylko podejrzewałam że ćpa. Dla mnie to było obojętne , nic nie miałam do narkotyków. Gdybym dostała działkę przyznaję , zaćpałabym. - mamo , możemy porozmawiać ?
- ach.. tak , tak właśnie idę do koleżanki , rozmawiajcie sobie. - po tych słowach ciotka wyszła.
- to jak tam ? Opowiadaj. Gdzie byłaś ?
- teraz ? Przeszłam się.
- i co ? Spotkałaś może kogoś ?
- no....
- poznałaś ! Mów , ładny , brzydki , zagadał , zaprosił mów !
- przystojny jak cholera ! Boski , boski , boski ! Zagadał i zaprosił na imprezę dzisiaj do "Mende"
- naprawdę ? Ja też tam dzisiaj idę. Jak ma na imię ? Opisz mi go.
- No to Damian. Blond włosy , ciemniejsza karnacja , błękitne oczy...
- O kurwa ! nie ! Ty nie możesz... najpierw go poznaj !
- żeby iść z nim na dyskotekę ? No proszę cie , dam radę.
- jak chcesz , ale ja cię ostrzegałam.
       Nie słuchałam się jej. Powiedziałam że i tak nie mam nic do stracenia. Poszłam do mojego pokoju i zaczęłam się szykować. Nałożyłam krótką sukienkę bez ramiączek która odsłoniła moje DŁUGIE nogi oraz podkreśliła płaski brzuszek , założyłam też moje ukochane szpilki ,a moje jasne włosy spięłam w pięknego koka , nałożyłam lekki makijaż. Gdy skończyłam ktoś zapukał do drzwi. Była to Paula. Wyszłyśmy z mieszkania i we 3 pobiegłyśmy na dyskotekę.
      Zanim dostrzegłam Damiana zauwarzyłam wiele innych boskich chłopaków. Lecz wiedziałam że przyszłam tu tylko dla Damiana.
- cześć piękna. - podszedł i chwycił mnie w tali , pocałował w policzek
- co ty robisz !? - powiedziała wkurzona Marta - dopiero się poznaliście  !
- oj tam , wiesz jaki ja jestem - powiedział Damian do Marty
- ych. - i po tych słowach Marta poszła do jakiś innych chłopaków ,a Damian dalej mnie trzymał w tali.
- a tak w ogóle to cześć - powiedziałam z uśmiechem , nie byłam łatwa ale on mi się strasznie podobał , był inny , nie zachowywał się tak jak reszta chłopaków.
- ymm... Anka ja idę , poznam się z kimś , potem się znajdziemy. - powiedziała zdezorientowana Paula.
- ok , pa ! - odrzekłam.
       Potem jeszcze długo tak staliśmy z Damianem , rozmawialiśmy , całowaliśmy się. Byłam głupia i już. Po jednej rozmowie już się z nim lizałam.
- mała .. Ja muszę iśc.. - powiedział nagle.
- hym... co jest ?
- nie , nie nic. Może chcesz iść ze mną ?
- amm... - zastanawiałam się gdzie on idzie ale cóż raz się żyje - no dobra
      Poszliśmy na zaplecze lokalu. Było do dużo osób , dziewczyn i chłopaków. Dziewczyny głównie leżały , walało się po podłodze parę strzykawek. Trochę okropnie ale nie bałam się , Damian trzymał mnie za rękę , nagle puścił i podszedł do jednej z dziewczyn , sprawdził czy oddycha. Powiedział coś dla jednego z chłopaków po czym ten tylko wzruszył ramionami , domyśliłam się że dziewczyna nie żyje. Damian podszedł do jednego z chłopaków poprosił o coś , a ten wręczył mu strzykawkę i dwie torebeczki z czymś w środku.
- blondyna idziemy. - powiedział ze złością
- że ja ?
- jejku , przepraszam wkurzyłem się.
- dobra.
      Usiadł na podłodze ja obok niego , spytał się czy chcę. Zapytałam się co to. Wachałam się ale wkącu się zgodziłam.





piątek, 18 stycznia 2013

Propozycja.

   No cześć ! : *  Mam taką małą propozycję. No to czy chcielibyście żebym na tym blogu umieszczała swoje przemyślenia i w ogóle prowadziła tu taki mały dzienniczek , poznalibyście mnie trochę (jeżeli chcecie) Wiedzielibyście o takich rzeczach o których nikt nie wie. To co wy na to ? Może dodam taką pierwszą "kartkę z życia". Napiszcie w komentarzu czy wam się podoba czy nie , ok ? < 3

Dzisiaj nie było fantastycznie chociaż ten dzień nie był gorszy od innych.
Nie wiem czy w ogóle powinnam znaleść się na świecie.
Jestem błędem.
Powinnam już nie żyć. Nikt mnie nie potrzebuje więc po co tu jestem ?
Czasami myślę po co ja tu jeszcze jestem. Czemu ktoś jeszcze ze mną rozmawia.
Życie jest piękne , każde na swój sposób.
Kiedyś jeszcze mówiłam że moje życie jest IDEALNE ,a teraz mówię : "UJDZIE W TŁOKU , NIE JEST ŹLE"
Kłamię i tyle. Jest źle. Moja przyjaciółka zerwała ze mną przyjaźń , teraz wiem że to była fałszywa przyjaźń.
Na szczęście mam trzy inne przyjaciółki które ubustwiam i kocham je za to że po prost są. Ale żadna z nich nie zastąpi mi tej jednej. Cóż trzeba będzie się z tym pogodzić , zapomnieć.


 I jak ? Podoba wam się ? ^^




czwartek, 17 stycznia 2013

Opowiadanie II część I

   Wyszłam na ganek i usiadłam na ławce , czekałam na rodziców. Niestety , wiedziałam że nie wrócą. Tęskniłam , czekałam ale to i ta nic nie dawało. Życia nigdy nie miałam pięknego : piłam , paliłam , cięłam się.  Czasami nie dawałam rady ale była mama. Mogłam z nią porozmawiać , dawała mi różne rady. Ale teraz jej nie ma , muszę dawać sobie radę sama. Nie wiem gdzie będę mieszkała. Tutaj na pewno nie , jestem niepełnoletnia. Mam nadzieję że pojadę do cioci Gosi. Ona mnie rozumie i jest bardzo podobna do mamy - są bliźniaczkami.
- Aniu ! - usłyszałam głos ciotki Ewy.
- tak ciociu ?
- pakuj się. Jedziesz do mnie.
- ale jak to ? Na teraz , tak ?
- no co ty ! Pojedziesz do Warszawy ot tak sobie ? Kochanie , zamieszkasz u mnie.
     Załamałam się. Jakoś nie czułam się w tym mieszkaniu dobrze. Ale cóż muszę jechać.
 Gdy byliśmy już na miejscu ujrzałam wielki apartamentowiec. Weszliśmy na górę , tak samo wielkie mieszanie ,ciotka powiedziała żebym wybrała sobie pokój oprócz tego po lewej , jest Marty. Wybrałam sobie pokój ten w gnębi mieszkania. Chyba najmniejszy ale bardzo przytulny , z wielkim łóżkiem , paroma szafami i parapetem wyłożonym poduszkami , był piękny. Rozpakowałam się i zrobiłam go tak aby był mi najmilszy. Po tym ciotka powiedziała mi żebym się przeszła po mieście , pozwiedzała trochę i tak dalej. Wyszłam. Spacerowałam. Nagle zrobiłam się spragniona. Obczaił mnie jakiś chłopak , byłam do tego przezwyczajona , ciągle to robili , zagadywali.
- cześć piękna - powiedział - jak ci na imię ?

Jeżeli wam się podobało czy też nie proszę o komentarze , bardzo mi na tym zależy , chcę wiedzieć co myślicie o moim blogu i opowiadaniach , cytatach. Proszę o komentarze : *

wtorek, 15 stycznia 2013

Opowiadanie I cz. Ostatnia.

   Przygotowania do ślubu trwały. Płakałam za każdym dniem coraz bardziej. Bardzo cieszyłam się ze szczęścia Avril i Artura , ale to mi przypominało o Kacprze. Tęskniłam za nim , Katy nawet go nie poznała. Mam nadzieję że wkrótce to wróci i że będzie ze mną i będzie rodzicem Katherin i że... i że będzie moim mężem , że będzie ślub, że wróci nasza miłość , to całe szaleństwo. Niestety tracę nadzieję. Nie mam odwagi pójść do jego rodziców , wiedzieli że byłam w ciąży , dzwonili do mnie z pytaniami o nie , ale nie , nie mogłam mówić, nie chciałam.

- Majka ! Co ta myślisz ? Idziemy ! - powiedziała zachwycona Avril , był dziej ślubu , wyglądała pięknie ! W tej sukni... jak księżniczka.
- ach tak.. już idę ! - odpowiedziałam - pięknie wyglądasz !
- dziękuję ! Ty też wyglądasz zniewalająco - nałożyłam różową , krótką sukienkę , jakieś naszyjniki i rozpuściłam włosy
- dziękuję , ok idź już siostrzyczko !
     Poszłyśmy , szybko zajęłam miejsce przy ołtarzu  , rozbrzmiała muzyka , Artur już stał przy ołtarzu a Avril właśnie wchodziła. ze swoim ojcem. Wyglądała bajecznie. Gdy już ksiądz kończył swoją przepowiedz , ktoś wbiegł to kościoła. Podniosłam głowę odrazu popłynęły mi łzy , uśmiech zagościł na twarzy , w głowie plątały mi się tysiące myśli. On tylko krzykną przez kościół "Majka" i tyle starczyło , podbiegłam do niego , pocałował mnie i mocno przytulił. Powiedział że kocha i jeszcze pare razy czule całował. Powiedział że tęsknił , mówiłam to samo , nie zmienił się był taki sam , kochałam tego samego
- możecie zająć miejsce ? Czy odrazu chcecie ślub , kochani ? - powiedział kapłan.
- może narazie nie , wolałabym się przygotować - powiedziałam
- tam dla mnie i tak wyglądasz pięknie - powiedział Kacper i po tych słowach zajęliśmy miejsce.
    Siedzieliśmy razem , za rękę , teraz dopiero poczułam jak bardzo go potrzebuję , uzależniłam się od niego. Gdy ksiądz zakończył wszyscy wyszliśmy z kościoła. To był mój najpiękniejszy dzień !


Pare miesięcy później pobraliśmy się . Dowiedziałam się że Błażej kiedyś mnie kochał , ale już jest dobrze i ma narzeczoną. Teraz dalej się przyjaźnimy.Kupiłam z Kacprem i z Katy mieszkanie. Mieszkamy w pięknym jednorodzinnym domku. Kacper zarabiał w Niemczech po leczeniu. Jest wspaniale. Mam 20 lat. Żyję z nim i z Katherin. Jestem szczęśliwa.




sobota, 12 stycznia 2013

Opowiadanie I cz. X

Urodziłam. Była to dziewczynka o pięknych brązowych oczach i ciemnej karnacji , podobna do Kacpra nazwałam ją Katherin. Niestety , nie ujrzał on swojego dziecka. Gdy ja rodziłam on musiał wyjechać do innego szpitala. Jego ojciec się dowiedział i zafundował mu leczenie. Nie ma go. Tak po prostu nie ma go. Nie mam pojęcia gdzie jest. Miną już rok od jego wyjazdu. Dalej nie mogę się pozbierać. Nie wiem czy on żyje czy nie. Kocham go. Codziennie piszę do niego jakieś durne listy ale nigdy ich nie wysyłam , nie mam gdzie. Przestałam się ciąć , znaczy czasami to robię ale już o wiele mniej. Katy dobrze się trzyma, już chodzi , jest śliczna , bardzo grzeczna , teraz zaczęła mówić "tata" jak powie to słowo zaczynam płakać. Nie wytrzymuję tego. Codziennie za nim tęsknię. Avril nadal jest z Arturem , mają zamiar się pobrać w lipcu , to już za miesiąc , mam być druchną. Cieszę się z ich szczęścia. Że chociaż te dwie najbliższe mi osoby były szczęśliwe !
    Obudził mnie dzwonek do drzwi , na szczęście Katy się nie obudziła.
- cześć kochanie ! - powiedziała z entuzjazmem Avril
- cześć kotku ! - powiedziałam i pocałowałam ją w policzek
- ej.. no Avril , czy ty mnie zdradzasz - powiedział rozweselony Artur - i to jeszcze z moją siostrą ?!
- tak zdradzam cię kotku ! Ona jest od ciebie fajniejsza !
- a może byś się tak przywitała ze mną ? - powiedział Artur
- hej kotku - podeszła i pocałowała go a mi popłyneło parę łez ale szybo je starłam
- widzę to , nie smuć się , jeżeli żyje to wróci ... - powiedziała Avril
- spokojnie , daję rade . A tak w ogóle to po co tu przyszłaś ? - powiedziałam z szyderskim uśmiechem , takim jaki robił Kacper
- miłą jesteś , wiesz ? Dobra to tak , ja nie mam jeszcze sukienki , a jest mi potrzebna...
- tak , tak , tak ! Jasne że z tobą pójdę ! Tylko Artur musi zająć się Katherin . - odrzekłam
- zajmie się.
- nie ! Ja się tą smarkulą nie zajmuję ! Ona mnie gryzie ! - wykrzyczał Artur z uśmiechem
- smarkulą ? - powiedziałam
- tak , smarkulą ! Ona mnie gryzie !
- zostajesz z nią i już ! Choć Majka ! - powiedziała
     Wyszłyśmy. Avril natychmiast zaprowadziła mnie do najlepszego sklepu z sukniami ślubnymi. Wybrała piękną sukienkę. Przymierzyła ją i wyglądała jak księżniczka , bardzo mi się podobała , wyobrażałam sobie siebie w tej sukience. Gdyby nie narkotyki już byłabym mężatką , byłabym w tej pięknej sukience. Rozpłakałam się
- coś się stało ?
- nie , nie nic. Pięknie w niej wyglądasz !

piątek, 11 stycznia 2013

Opowiadanie I cz. IX

     Umieram. Całymi dniami siedzę w domu , nie odzywam się do nikogo , nie odbieram telefonów , nie otwieram drzwi. Coraz bardziej zamykam się w sobie . Nie daję sobie rady z najprostszymi sprawami. Czuję jak wszystkich tracę : Avril , Artura , Błażeja , Michała , wszystkich ! Nie daję sobie rady ! Ręce zawsze mam we krwi. Po prostu nie daje rady.
     Do pokoju wszedł Artur.
- do ciebie. - powiedział trzymając w ręku list
- co znowu ? - odburknęłam
- napewno się ucieszysz , trzymaj - wręczył mi list
            Wyszedł z pokoju. Otwierałam pomału , bałam się .
  " Majka ! Nie wracam. Nie mam szans na przeżycie , rozumiesz ? Nie mam , żadnych ! Nie tęsknij za mną , proszę ! To będzie dla mnie straszne. Kocham Cię nad życie. Najlepiej będzie jeżeli o mnie zapomnisz. Albo przyjedź do mnie , jestem w szpitalu , u nas , przeniosli mnie. Czekam. Kocham Cię ! "

Po przeczytaniu listu popyneło mi parę łez. Ale zaraz się obudziłam , doszło do mnie że mogę go zobaczyć. Ubrałam się i wyszłam. Szłam i płakałam .
   Wkącu doszłam do szpitala. Zapytałam jakiejś pielęgniarki w jakiej sali on się znajduje. Pobiegłam tam. Nie wiedziałam co się ze mną dzieje.
    Zobaczyłam Kacpra leżącego na łóżku , odwrócił głowę , zobaczył mnie i uśmiechną się. Stałam w progu , cała zapłakana. Był jaki był , doprowadzał mnie do płaczu ale go kochałam .
- kachanie - powiedziałam
- kocham Cię , wiesz o tym - wtedy do niego podbiegłam i pocałowałam go , moje łzy spływały na jego policzki , było pięknie choć wiedziałam że to nasz ostatni pocałunek , narkotyki doprowadziły go do śmierci.
- Ja cie też . Nie opuszczaj mnie , mnie i dziecka !
- To nie możliwe , kochanie wybacz mi ! - wtedy dotkną mojego brzucha , to był już 9 miesiąc , miałam termin na za tydzień . Chciałabym żeby dożył chociaż tego , żeby zobaczył dziecko .
- Ile ci zostało ?
- nie wiem , to jest nieprzewidywalne
- ale nie ma żadnej nadziei ?
- jest , może się wyliże
- daj radę ! - pocałowałam go po raz kolejny .

wtorek, 8 stycznia 2013

Opowiadanie I cz. VIII

      Po długiej rozmowie z Avril przez telefon , zrobiło mi się nie dobrze . Położyłam się na łóżku i tak przez długi czas leżałam. Nie wytrzymywałam już samotności , nie mogłam leżeć całymi dniami w domu , po tej całej imprezie czyli już 2 tygodnie nie wychodziłam z domu , nie wiem dlaczego , nie miałam ochoty się z nikim spotykać , Kacper dzwonił do mnie codziennie , pukał do drzwi , nie otwierałam , Artura prosiłam żeby też tego nie robił. Nie chciałam z nim rozmawiać. po raz kolejny zobaczyłam go pijanego , nienawidziłam go w takim stanie , nie mogłam znieść tego widoku , wiem jaki on jest i że dopóki dziecko się nie urodzi on nie zmądrzeje , proste. Alego kochałam , nie wyobrażałam sobie życia bez niego. Gdyby umarł zabiłabym się , a jeżeli by wyjechał , tym gorzej , nie dałabym sobie rady.
      Moje rozmyślenia przerwał Artur :
- masz , dla ciebie
- co to ?
- list
- od kogo , kurwa mów do rzeczy !
- od Kacpra , czytaj , ja z nim gadałem nie będziesz zadowolona !
        Wzięłam list do ręki , Artur wyszedł , zostałam ja i ta kartka. Bałam się ją otworzyć . Ale wkącu to zrobiłam.
     " Kochana , gdy to czytasz już nie ma mnie przy tobie , spokojnie nie umarłem , ale wyjechałem. Pojechałem.... nie nie możesz wiedzieć. Chciałem ci to powiedzieć ale nie odbierałaś telefonów , nie czytałaś esemesów ani nie otwierałaś domu. Dlaczego ? Wracam za parę miesięcy , tylko proszę nie obwiniaj mnie za to , wyjechałem dla ciebie. Chciałaś żebym to zrobił !. Pojechałem się leczyć. Kocham Cię ! "

     Poleciały mi łzy , wzięłam żyletkę ale od razu ją odłożyłam . 



niedziela, 6 stycznia 2013

Opowiadanie I cz. VII

     Wstałam , poszłam do pokoju Artura , Avril siedziała na prapecie a Artur jeszcze spał. Nie chciałam przeszkadzać , pewnie cieszyła się nocą. A i tak mi nic nie powie. Poczułam dotyk w tali , jak zwykle Kacper
- co moje kochanie tu robi ? - powiedział Kacper całując mnie
- patrzę na Avril - odrzekłam patrząc w oczy Kacprowi
- a co się stało ? Napewno cieszy się nocą - mówił ze swoim szyderczym uśmiechem
- też tak myślę , nie widzę jej twarzy , nie wiem co czuje
- spokojnie napewno nie jest w ciąży .
- mam nadzieję
         Po tej rozmowie zeszliśmy z Kacprem na dół , pomyślałam że moglibyśmy zrobić dzisiaj imprezę , Kacper natychmiast się zgodził , powiedział że on zajmie się napojami a ja mam sprowadzić gości. Wbiegłam do pokoju Artura i powiedziałam dla Avril o imprezie , zgodziła się i zaczęła dzwonić do znajomych , ja tak samo. Nazbierało się nam sporo osób które by przyszły.
       O około 20 zaczęli się zbierać ludzie , byli wszyscy popularni z mojej szkoły i też z innych , było fajnie , tak jak zawsze . Była też ta dziewczyna z którą wtedy Kacper wszedł do pokoju , zaczepiła go odrazu gdy go zobaczyła. Kacper ściął ją wzrokiem powiedział " chora jesteś " podszedł do mnie na jej oczach i pocałował .
      Impreza się rozkręciła , Kacper , Artur , Błażej i Michał napili się okropnie. Ja z resztą też. Było fajnie , odleciałam , zaszalałam. Potem przyszedł Mati , miał ze sobą działki heroiny. Wiedziałam co będzie. Wyćpałam. Będę żałowała jestem w ciąży. Tak nie można. Ale cóż. Jestem , jaka jestem. Próbuję wszystkiego. Co było potem ?, nie mam pojęcia , narkotyki , alkohol , potem jeszcze papierosy. Nie mam pojęcia co było potem.
      Ludzie wyszli , była gdzieś 4 nad ranem. Spałam w salonie , na kanapie , Kacper na podłodze , przy kanapie , trzymał mnie za rękę. Piękne. Prawdziwe . Zakazane. Dla mnie zakazany był on , zawsze i na wieki , nie powinnam z nim być. Byłam najbardziej naćpaną dziewczyną na imprezie. Żałuję. Teraz dziecko na pewno się nie urodzi ! Jestem głupia ! Jak mogłam ?!



sobota, 5 stycznia 2013

Pare cytatów pozwólcie : **

Bądź najlepszą osobą jaką tylko możesz być... - Ron Clark

Życie jest piękne , tylko jest mały haczyk . Trzeba o nie zadbać samemu a to już nie jest nie łatwe.

To jest już koniec , możesz już tylko płakać i cieszyć się przyszłością .

Walcz o co chcesz , o nic więcej.

Miłość powinna być jak przyjaźń , tylko z paroma dodatkami <3

Tak wiele ode mnie oczekujesz , a tak mało o mnie wiesz .

Wieczorem myślę za dużo , zamiast spać...

Czasami próbuję się wybudzić ze swojego snu , ale nie mogę , nie ogarniam rzeczywistości.

Zetrzyj krew , wytrzyj łzy , wstań , idź do niego , powiec mu co czujesz , usmiechnij się , odwzajeminj pocałunek , śmiej się , wyolbrzymiaj szczęście , bądź z nim , kochaj , nie żałuj , zagój rany i nigdy nie wracaj do żyletki !


piątek, 4 stycznia 2013

Opowiadanie I cz VI

 - ja... - mówiła zakłopotana Avril - ja...
- młoda , to nic takiego - widząc zakłopotanie Avril , Artur szybko coś powiedział
- jak nie ! Cieszę się że jesteście razem , ale mogliście mi coś powiedzieć - przypominam sobie teraz te wszystkie uśmiechy Avril i Adama do siebie nawzajem , nie wiedziałam co powiedzieć przecież mogłam się domyślić że się w sobie zakochali , a znając Artura na pewno są  razem .
- mogliśmy - nagle odzyskała głos Avril - ale bałam się że nie będziesz zadowolona że chodzę z twoim bratem
- a lepiej było się z tym ukrywać ?
- no... nie.
- właśnie , dobra już dobra , żyjcie razem długo i szczęśliwie ! - powiedziałam i zaraz wszyscy się przytuliliśmy .
        Oni poszli do pokoju Artura , a ja zrobiłam sobie coś do jedzenia. Tym razem jadłam i nie płakałam byłam bardzo zadowolona ze związku Artura i Avril , to były moje najbliższa osoby , włącznie z Mateuszem. Tylko trochę bałam się o Avril , Artur był miły , opiekuńczy i delikatny ale był też strasznym babiarzem , był przystojny ale mógł zranić Avril , miał 20 lat , nie był już dzieckiem , oczekiwał czegoś więcej , nie tylko buziaków i przytulania , oczekiwał tego co Mateusz. Ale byłam pewna że kocha Avril , kocha naprawdę , widziałam w jego oczach coś pięknego.
      Nagle ktoś zapukał do drzwi , otworzyłam. Był to Mateusz , szybko złapał mnie w tali , przyciągną do siebie i pocałował .
- tęskniłem kochanie
- ja też , bardzo..
- pokarz rękę - zawsze gdy mnie widział kazał pokazywać rękę , wiedział że sie tne , nie lubił tego , dlatego gdy miałam jakieś nowe rany , mówił że nie powinnam , że nie mogę i tak dalej. - no już , pokazuj..
- proszę - pokazałam
- Lalka ! Nie możesz , wiem nie było mnie długi czas , ale już jestem , nie możesz się okaleczać ! Nie musisz , gdy jest ci źle przychodź do mnie , a ja zadbam aby ci się poleprzyło.
       Rozmawialiśmy tak jeszcze długi czas , potem poszlismy na górę do mnie , i tam rozmawialiśmy , wygłupialiśmy się i śmialiśmy , tak jak za dawnych czasów , gdy nie byłam w ciąży.
- a właśnie , co z dzieckiem ?
- możemy o tym nie mówić ? Nie teraz.
- jest źle ?
- zgadłeś .
      Kiedy zrobiło się bardzo późno , Mateusz zapytał czy może przenocować , zgodziłam się . Rozłożyłam łóżko i spaliśmy we dwoje. Pewnie chcecie się zapytać gdzie moi rodzice ?, nie ma , mama umarła parę lat temu a tata , wyjeżdżał w delegacje i nie było go całymi miesiącami w domu. W sumie , dobrze nam się żyło , mi i Arturowi , prowadziliśmy fajne życie , co piątek są u nas imprezy , jemy co chcemy , robimy co chcemy , zapraszamy kogo chcemy. Tata tylko przysyła nam pieniądze no i czasami dzwoni. Jak dla mnie jest dobrze. Kogo ja prubuję oszukać ! Jest okropnie  !

Info

To jest kontynuacja bloga "te world with me " ponieważ nie mogę zalogować się na tamtego bloga. Przepraszam za utrudnienia :)